Dolecieliśmy do Wrocka popołudniem. Na lotnisku powitała nas Azja z Ziemkiem i Wickiem oraz tata Maćki, który zabrał nas autem do domu. Tam szybkie rozpakowanie i znów imprezka :-) Torcik był z napisem "Tranquillo" co nas bardzo ucieszyło i zaczęlismy kolejnego grilla. Niestety był to dla mnie jeden z dwóch wieczorów, jakie spędziłem w Polsce, gdyż już 10.06 lecę do Vigo na jacht Walkiria, którym płynę do Alicante, a może i dalej :-)
Madziulka dostała fajurskie prezenty, spędzilismy baaaaaaardzo miło te 2 dni wspólne, po czym o 0400 Maćka wsiadła do auta i zawiozła mnie na lotnisko do Krakowa, skąd o 1015 wyleciałem do Madrytu. Ale o tym w kolejnej podróży :-)