Do Barcelony dolecilismy zgodnie z planem i koło 1500 pojawilismy sie u naszych starych znajomych. Zaczęło się od piwka, potem był deszcz (a wręcz ulewa), następnie udaliśmy się do sklepu po zaopatrzenie na wieczór. Zakupiliśmy buteleczkę 2l i chleb - typowe polskie zakupy na wieczór :-) Na wieczór miał tez być Darek i Tomek, których poznalismy tez jakis czas temu. Monia stanęła na wysokości zadania i zrobiła przepyszne rzeczy - małe rybki smażone na głębokim oleju, które się je w całości razem z głową (nie wiem jak się nazywają), następnie sushi, niesamowicie dobre muszle (tez nie wiem jak się nazywają), pierożki z miesem i mnóstwo innych super dobrych smakowitości. Do tego dobry alkohol i wieczór udał się świetnie. Rano z lekkim bólem głowy ruszyliśmy do Girony, skąd lecielismy do Wrocka. Dziś już jest 08.06 i Madziulka ma urodziny!! Wszystkiego najlepszego Kochanie!