Wczoraj dopłynęliśmy na miejsce do Mariny Gouvia na Corfu, zdaliśmy jacht i 
pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Na szczęście mieszkają w większości we Wrocławiu 
lub okolicach, więc na pewno się spotkamy, kiedy już wrócę do Polski. Ja z kolei mam 
dziś lot do Aten, gdzie zaczynam na nieco większej łódce czarter z Portugalczykami. Oj 
nie lubię ich...
Po przylocie do Aten miałem nadzieję, że ekipy jeszcze nie ma, że będę miał czas 
chwilę odsapnąć, coś zjeść, wykąpać się.. Okazało się, że załoga przyjechała już o 0500 
i nie dość, że sami się odświeżyli, to już mają zakupy i możemy płynąć... Zdążyłem 
tylko do kibla skoczyć, odebrać dokumenty od Ioannisa i heja w morze!... Pierwszy 
przystanek Kea.