Jednym z ostatnich portów przed końcem tego etapu w Palermo była prześliczna, mała miejscowość Terrasini. Zaraz po zacumowaniu wskoczyliśmy do wody, potem przekąsiliśmy co nieco, a kiedy zapadł już wieczór postanowiliśmy przejść się po mieście oraz naturalnie zatrzymać się gdzieś na zimne piwko. Trafiliśmy tam na niedzielny targ różności, co spowodowało, że każdy z nas się obkupił w różności - dziewczyny zakupiły bransoletki, Wicek śliniaczek dla jeszcze nienarodzonego syna, a ja jedynie takie magnesy na lodówkę w kształcie homara :-) zawsze to coś, prawda?
Potem trafiliśmy na niesamowicie zatłoczony ryneczek usytułowanym pod małym kościółkiem, gdzie zasiedliśmy na dużego, zimnego Becksa. Wieczór już spędziliśmy przy winku na łódce.
Więcej zdjęć na www.azm.net.pl/galeria.html