Geoblog.pl    zuchel    Podróże    rok 2010 na naszym jachcie Geronimo - Morze Śródziemne i Atlantyk    w Marinie Smir
Zwiń mapę
2010
26
paź

w Marinie Smir

 
Maroko
Maroko, Mdic
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18386 km
 
Wczorajsza żegluga do Ceuty była o 180 stopni inna niż ta do Tarify. Lecieliśmy z wiatrem i prądem po 8 węzłów i w niespełna 4 godziny zameldowaliśmy się w Marinie Herkules. Dziś ruszyliśmy z niej do portu w Maroku, do Mariny Smir. Po niecałych 3 godzinach staliśmy już u miejscowego policjanta z paszportami gotowymi do kontroli, a na resztę ekipy czekała już taksówka, gdyż chcięlii za naszą namową pojechać do wioski Chefchaouen w górach Rif. My natomiast spakowaliśmy aparat i poszliśmy na przystanek autobusowy, aby dostac się do Tetouan. Bilet kosztował nas w sumie 1 euro, ale wrażenia z jazdy miejscowym autobusem niezapomniane. Fakt, że jazda w takich warunkach przez godzinę mogła wykończyć, ale wrszcie wysiedliśmy w centrum, wymieniliśmy kasę w banku i zaczęliśmy szukać mediny. Przewodnik mówił, że są dwie. Jedna, gdzie turyści mogą czuć się spokojnie, a druga, gdzie raczej odradza się im zapuszczanie. I gdzie my mogliśmy trafić najpierw? Pewnie, że do tej drugiej. Już od wejścia napotkaliśmy zdziwione, acz absolutnie nie wrogie spojrzenia mówiące: "Gdzie wyście zabłądzili?". A my sobie spokojnie zaczęliśmy obchód po medinie. A w niej: kasety magnetofonowe, majtki, komputery, żywe kury, warzywa, owoce, mięso, garnki i tysiące innych różnych rzeczy.
Przez to wszystko zgłodnieliśmy i poszliśmy na obiadek. Wzięliśmy kurczaczka, pikantne kiełbaski merguez, frytki, sałatkę, sosiki i coś do picia. Za to wszystko zapłaciliśmy równowartość 5 euro. Zadowoleni wyszliśmy z knajpy, kupiliśmy chlebek i zorientowaliśmy się, że za chwilę noc nadejdzie. Ruszylismy więc na przystanek i rozpoczęliśmy czekanie na autobus. On nie przyjeżdżał i nie przyjeżdżał, a my czekaliśmy i czekaliśmy.. Wreszcie w kłębach dymu pojawił się i zajęlismy miejsca siedzące. Czekała nas kolejna godzina jazdy. Zmrok nastał, ciemno jak jasna cholera a my w sumie nie wiemy gdzie wysiąść, tzn. nie wiemy jak rozpoznać przystanek, który nie różni się niczym od dziesiątek innych.. Na szczęście wspiąłem się na swoje wyżyny języka francuskiego i zagadałem z konduktorem (to główny szef wycieczki, któy reguluje życie w autobusie, kasuje bilety, zbiera kasę i pilnuje porządku), który zrozumiał, że ma się zatrzymać na naszym przystanku. Tak się też stało i w efekcie koło 2100 dotarliśmy na jacht.
Reszta ekipy zdążyła już wrócić z wycieczki do Chefchaouen (z resztą jechali z tym samym kierowcą co my w kwietniu) i byli rozpromienieni.
Jutro zaczynamy wracać do Fuengiroli. Za 2 dni koniec rejsu.

Więcej zdjęć na www.azm.net.pl/galeria.html
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 183 wpisy183 28 komentarzy28 455 zdjęć455 0 plików multimedialnych0