Tydzień temu przyjechaliśmy do pobliskiego Morro Jable, aby wyciągnąć jacht i przy pomocy naszych znajomych tam mieszkających go wyremontować i przygotować do sezonu. Mieliśmy w planach lakierowanie, mycie jachtu od spodu i jego malowanie oraz wiele innych, drobnych spraw. Po wyciągnięciu z wody okazało się, że wcale nie jest tak bardzo obrośnięta (ostatni raz 2 lata temu ją wyciągaliśmy) i trzyma się na prawdę nieźle. No ale i tak roboty jak na tydzień czasu to mieliśmy od cholery, a pierwsi klienci już 04.04 będą. Zazwyczaj dawaliśmy sobie koło miesiąca, żeby wszystko spokojnie przygotować, a teraz tylko 7 dni.. Teraz padamy na ryj, dziś zamiast wyjść ze znajomymi do knajpy, to postanowiliśmy obejrzeć film na kompie i po prostu pójść spać. Jutro o 0900 dźwig nas wyciąga. Potem przyjeżdża Agata i Stanisław i wraz z nimi walimy na Gran Canarię po Meha. Jak na razie pogoda nie powoduje dobrych nastrojów, bo od wczoraj zaczęło mocno wiać (do 32 węzłów) i nie wiem jak wyjdzie ta nasza podróż na Gran Canarię. Dziś jedna łódka z niej właśnie przypłynęła i mówili, że mieli nawet 40 węzłów (9-10 B).
poczekamy, zobaczymy.
TRANQUILLO!