Wypłynęliśmy z Morro Jable jakoś po 0600 rano 05.04 i ruszyliśmy w stronę Las Palmas na Gran Canarii, gdzie miał przyjechać do na Staszek i Mehu. Staszek wcześniej kupił sobie lot na Fuerteventurę i miał dołączyć do nas już w Morro Jable, ale jak to określił jego syn - "był niedysponowany" i spóźnił się na lot, przez co mieliśmy go odebrać dzień później na Gran Canarii. Razem z Agatą wypłynęliśmy jeszcze za ciemnego i po bardzo niemiłej żegludze (strasznie męcząca fala i wiatr w mordę..) dopłynęliśmy do stolicy wyspy - Las Palmas. Najwyższy jej szczyt mierzy prawie 2000 m.n.p.m., a samo Las Palmas jest bardzo ciekawym miastem. Podobno Dom Krzysztofa Kolumba jest warty zobaczenia, ale my tym razem na to czasu nie mieliśmy. W końcu będziemy tu jeszcze kilka razy w przeciągu kilku miesięcy, więc damy radę jeszcze zobaczyć. Na razie odwiedziliśmy Hiper Dino - duży supermarket...
Jutro walimy na południe Gran Canarii, gdzie mamy spotkać się z naszym znajomym Andrzejem. Facet chce sie przenieść z Niemiec właśnie tu i zamieszkać. To znaczy na Teneryfie. Jutro chcemy dopłynąć w okolice Puerto Rico, a stąd już na Teneryfę. Potem Gomera i zobaczymy co dalej..