No to jesteśmy. Na lotnisku w Wawie spotkałem się z Krisem, facetem Gośki, który tm samym
lotem leciał. Razem dotarliśmy na przystanek "Kalamaki 1", gdzie czekały już na nas
dziewczyny. Ruszyliśmy więc na jacht, żeby się ulokować, a potem poszliśmy do fajnej knajpki
greckiej Vassilis na owoce moża i gyrosa + tzatziki, sałatki, chlebek itd. Na deser arbuz i
wyszliśmy obżarci jak bańki.
Ja teraz spędzam tydzień z moją żoną po prawie 2 miesiącach niewidzenia się nawzajem, potem
ona zostaje dalej na Zatoce Syrońskiej i Cykladach, a ja lecę na Korfu. na Morze Jońskie, tuż przy
granicy z Albanią. Może i tam uda mi się wpłynąć na chwilę? Będę tam aż do niemalże końca
sierpnia, potem albo wracamy do Polski, albo pływamy tu dalej. Się zobaczy :-)