Po dobie płynięcia dotarliśmy do archipelagu małych wysepek należących do Portugalii, które leżą 160 Mm na południe od Madery, 100 Mm na północ od Kanarów i ok. 200 Mm do najbliższego brzegu Afryki. Czysty Ocean Atlantycki...
Salvageny to ścisły rezerwat, więc aby tam zakotwiczyć (nie ma tam portu, a jedynie 2 zatoki, gdzie można stanąć) należy ubiegać się o pozwolenie, które zazwyczaj jest wystawiane bez problemu. No chyba, że jest szczyt sezonu - zatokę uznano za mogącą przyjąć max. 5 jachtów, więc czasem można spotkać sie z odmową. Domek strażników jest z daleka widoczny, a i oni sami bardzo pomocni przy cumowaniu pontonu i z chęcią pokazują "swoją" wyspę. Nie mamy tu zasięgu komórek, jedyny kontakt ze światem to antena satelitarna (TV) i telefon. Też satelitarny..
My spędziliśmy zaledwie kilka godzin, choć gorąco byliśmy zapraszani przez strażników na grilla (szczególnie kiedy dostali butelkę Chivas Regal na powitanie), ale czas nas naglił, więc późnym popołudniem ruszylismy w kierunku La Palmy.
Tuż obok znajduje się Salvagem Pequena, czyli mniejsza siostrzyczka tej głównej wyspy. Tam też jest kotwicowisko, ale dostępne wyłącznie w lecie. Minęliśmy więc wysepki i obraliśmy kurs na La Palmę.