Geoblog.pl    zuchel    Podróże    rok 2010 na naszym jachcie Geronimo - Morze Śródziemne i Atlantyk    powrót na jacht
Zwiń mapę
2010
29
kwi

powrót na jacht

 
Hiszpania
Hiszpania, El Ejido
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6878 km
 
Przez bity tydzień oglądaliśmy wszelkie informacje na temat możliwości wydostania się z Polski droga lotniczą. Wreszcie zdecydowaliśmy się na NAJGORSZE... Kupiliśmy bilety autokarowe z Wrocławia do Murcii (bynajmniej tak nam się wydawało..), która leży już tylko ok. 250 kilometrów od miejsca naszego postoju (tzn. Geronimo).
Wyruszyliśmy 23.04 o 1500 spod domu. Półtorej godziny później ruszał (miał ruszać) autokar linii Interbus do Murcii. Wyjechał o 1700. Też dobrze. Autobusik całkiem sobie, sporo miejsca, fajni kierowcy, nie za dużo ludzi, generalnie GIT. Ale już po niecałej dobie okazało się, że jest coś nie tak.. Tuz przed Genewą kierowcy powiedzieli: "Dziękujemy za wspólną podróż, prosimy zabrać wszystkie swoje bagaże." W naszych głowach zakiełkowało pytanie - jak to dziękujemy za podróż, skoro jeszcze 2/3 drogi przed nami?! Okazało się, że mamy przesiadkę, o której nikt nie wiedział i musimy zmienić autobusy. Myślimy - OK, żaden większy problem! Wrzuciliśmy nasze bagaże do stojącego obok autokaru i usiedliśmy zadowoleni. Zaskoczeniem była informacja, że "jak ktoś jedzie dalej niż do Barcelony (czyli my), to dostanie kolejne bilety". Myślimy "po co nam bilety, jak już mamy!". Okazało się, że czeka nas kolejna przesiadka, tym razem o 0430 w Barcelonie. Nasze wkurwienie przebrało miarkę - nie dość, że przewoźnik nas nie poinformował o JAKIEJKOLWIEK przesiadce, to jeszcze mamy czekać w Barcelonie na dworze, gdyż o tej godzinie dworzec jest zamknięty.. No ale co robić... trza jechać dalej!
O 0700 podjechał wypachniony Hiszpan swoim autokarem i przyjął nas na pokład. Cel - Murcia. Stamtąd już tylko 260 kilometrów do naszego Geronimo. To się już nawet pieszo przejdzie ;-)
Droga do Murcii upłynęła pod znakiem długich i częstych postojów na kawę o raz płaczu dziecka francuskiej rodziny siedzącej obok. Poskutkowało to tym, że przyjechaliśmy spóźnieni, niewyspani i zdenerwowani. Na dodatek w Murcii chciano nas okraść kiedy tylko Maćka została sama z bagażami. Fakt, że była niedziela też nie wróżył nic dobrego - wszystko jest pozamykane.. Cudem znalazłem "chinola", gdzie kupiłem napoje oraz piekarnię, gdzie dostałem świeżą bagietkę, którą wrąbaliśmy wraz z resztką kabanosów z Polski :-)
Przez spóźnienie naszego "pachnącego Hiszpana" uciekł nam autobus i musieliśmy 2 godziny czekać na następny. Na szczęście znaleźliśmy darmowe WI-Fi na dworcu i chociaż pocztę z dwóch dni odczytaliśmy. W Almerii byliśmy 2320 (planowo 2245), gdzie odebrała nas Marzena i Mirek. Opowiadając naszą 57-godzinną podróż dojechaliśmy tuż przed północą na Geronimo. Wypiliśmy po kieliszku winka i poszliśmy spać nie włączając żadnych budzików.
Za 7 dni wypływamy :-) planowany powrót - okolice Wigilii 2010. To i tak krótko w porównaniu do planów, jakie mamy w głowach ;-D
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Andrzej Zuchelkowski
Andrzej Zuchelkowski - 2010-05-02 19:04
Macie zycie pelne przygod!!!!! Trzymam za was kciuki! Serdecznie pozdrawiam!
 
Ola Burchardt
Ola Burchardt - 2010-05-04 12:26
Heh, ja też już prawie autobusem do Alicante się wybrałam kiedy odwołali mój lot po Wielkanocy. Ale skończyło się na samolocie tydzień później niż planowałam.

Powodzenia w sezonie, limit kłopotów już chyba wykorzystany na kilka lat wprzód, więc teraz już samych dobrych niespodzianek!
I dajcie znać gdybyście zahaczali o Alicante :)
 
MaG
MaG - 2010-05-11 17:04
Tak obserwuję to co się dzieje z samolotami i liniami lotniczymi i coraz bardziej się obawiam, że w lipcu na Sardynię będziemy musieli jednak jechać a nie lecieć...:)
Czekam na relację z pierwszych rejsów w tym sezonie - jak poczciwy Geronimo się będzie spisywał po "remoncie"...:)
 
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 183 wpisy183 28 komentarzy28 455 zdjęć455 0 plików multimedialnych0