Ciutadella powitała nas zakazem wjazdu do fiordu, na końcu którego znajduje się miasto. Okazało się, że aktualnie jest w środku prom i wszyscy muszą czekać na jego wyjazd, żeby móc zająć swoje "miejsce parkingowe". Po 30 minutach oczekiwania olbrzym wyjechał, a my rozpoczęliśmy żmudne poszukiwania wolnego miejsca. Początki były ciężkie. Znaleźliśmy jednak polską łódkę i zaklepaliśmy sobie jakby co postój przy ich burcie. Popłynęliśmy głębiej szukać czegoś lepszego. Pani z obsługi portu poinformowała nas, że na miejscu promu możemy stać, ale tylko do ok. 0820 rano, gdyż kolejny prom wpływa. Powiedziała też, że o tej godzinie możemy się przestawić 30 metrów dalej na nabrzeże rybackie, które w tej chwili było zajęte.
I tak zwiedzanie Ciutadelli się zaczęło.
Nazajutrz w planach mięliśmy przepiękną zatoczkę na północy Minorki. Mieliśmy do niej niecałe 22 mile pod wiatr i duuuuże fale. Nie było łatwo, ale późnym popołudniem dojechaliśmy na miejsce, stanęliśmy na bojce i odpoczęliśmy.