Ostatnim potem przed dopłynięciem do Cagliari, skąd cała załoga wracała do Polski, była Teulada. Ten miły porcik położony jest w malowniczej zatoczce, w której znaleźliśmy idealnie czystą, krystaliczną wodę, przez którą widać było z najmniejszymi szczegółami dno nawet z kilkunastu metrów! Tam stanęliśmy w porcie i tuż po obiadku naturalnie udaliśmy się na wybrzeże zaczerpnąć kąpieli. Wszyscy za wyjątkiem Przemka, Macki i mnie poszli na bardziej typową plażę. Nas zainteresowały bliżej położone skałki. Założyliśmy więc maski i płetwy i rozpoczęliśmy eksplorację dna. Stada malusieńkich, niebieskich rybek, mnóstwo jeżowców oraz inne okazy fauny podwodnej spowodowała, że siedzieliśmy w wodzie tak długo, aż nam się zrobiło zimno.
Wieczór na jachcie minął nam na grze w kości. Dla mnie niezbyt szczęśliwej. Pewnie to przez miłość Maćki he he!
Więcej zdjęć na www.azm.net.pl/galeria.html