22.07
Wieczór na kotwicy przy miejscowości Nora. Może nie brzmi za ładnie, ale jest to stare rzymskie miasto i odkryto tam inskrypcje fenickie datowane najprawdopodobniej na 1000 lat p.n.e.! Miasto zajmuje cały półwysep Pula. My stanęliśmy tuż przy wykopaliskach i niedaleko plaży. Niestety w nocy zaczęła się niezbyt przyjemna fala na morzu i nad ranem wszyscy się pobudzili, bo tak kiwało jachtem. O 0900 rano włączyliśmy silnik i pomknęliśmy do Cagliari, największego miasta na południu Sardynii.
Plan jest taki: robimy zakupy, dokonujemy małych napraw i ulepszeń na jachcie, internet i w piątek ruszamy w kierunku Tunezji.
24.07
I się zaczęło.. Mistral rozpoczął swoje harce i ma wiac przez najbliższy tydzień. No nic, przeczekamy. Wiało solidnie, nasza kotwica tak złapała, że przy schodzeniu z niej 25.07 nie chciała puścić! Decyzję o płynięciu podjęliśmy według naszej najstarszej zasady - jak widzimy delfina, to znaczy, że wszystko bedzie OK i trzeba realizować to, co się zaplanowało. A że ja rano po raz pierwszy w życiu zobaczyłem delfina, który pływa pomiędzy jachtami, to uznałem, że to znak. Kotwica do góry! Ruszamy! Przed nami około doba płynięcia. Mistral ciągle dmie. Zobaczymy..
Więcej zdjęć na www.azm.net.pl/galeria.html