Więcej zdjęć na www.azm.net.pl/galeria.html
02.08
NIewielka wysepka nosi na sobie 12 wulkanów! Najwyższy z nich mierzy 836 m.n.p.m. My za miejsce postoju wybraliśmy ten większy z dwuch dostępnych portów dla jachtów. Rzucając kotwicę stanęliśmy w centrum miasta. Pierwsze co chcieliśmy zrobić po ponad tygodniu w Tunezji? Kupić inne mięso niż kurczaka (np. wieprzowinkę) oraz piwko lub winko. Oba punkty wykonaliśmy w 100% w jedynym otwartym w niedzielę sklepie.
Następnego dnia zrobiliśmy sobie typowy chill out - ospoczywaliśmy, zwiedzaliśmy, nadrabialiśmy zaległości w pracy na komputerze.
Rankiem zebraliśmy się w sobie przed pozostaniem kolejnego dnia na tej wyspie i popłynęliśmy z powrotem do Tunezji.
04.08
Rankiem, jak jeszcze wszyscy spali, dotarliśmy do typowo wypoczynkowej miejscowości El Kantanoui. Dotarliśmy tam rano, kiedy miasteczko pogrążone było w sennych marzeniach po (jak się później okazało) owocnej nocy. Załatwiliśmy formalności celne i udaliśmy się na 2-godzinną kimkę, aby odespać trudy nocnej żeglugi. Kiedy wstaliśmy oczym naszym ukazało się całkiem inne miasto - mnóstwo ludzi, ruchu, hałasu i setki sklepów z pamiątkami dla turystów. Ruszyliśmy zatem rzucuć okiem na pobliską plażę oraz miasteczko.
Było zupełnie nie jak dotychczasowa Tunezja, ale też fajna. Postanowiliśmy postać 2 dni i poleżeć tez na plaży.