Właśnie wyjechali od nas ostatni znajomi z minionego już etapu, a tu już za niecałą dobę przywitamy mojego teścia i moją mamę + kuzyna Macki na pokładzie. Nie licząc teścia, pozostała dwójka to żółtodzioby i trzeba ich szybko wrzucić w imadło rygoru na jachcie ;-)
Jak na razie to deszczowo tutaj, zimno jak na Baleary i nieciekawie, ale woda nadal zupa...
Wszystko byłoby OK, gdyby nie pękł mi ząb i na pojutrze mam umówioną wizytę w Palmie w klinice dentystycznej. A ja tak nienawidzę dentysty...