Po 2 latach prób dostaliśmy w końcu zezwolenie na wpłynięcie na Cabrerę. I oto stoimy. My plus 12 innych jachtów. Piękna zatoka, super osłonięta, mały zameczek z XIV wieku na górze i jedna knajpa na dole z piwem za 3.50 eur. Po przjściu połowy wyspy i zaliczeniu zamku zasiedliśmy w knajpie. Mały kundelek zaraz znalazł się obok mnie i dotrzymywał nam towrzystwa przy spijaniu kolejnego Cruzcampo.
Tomek kupił kapelusz słomkowy (też chciałem, ale mam łeb za duży) i kolejne piwko i jakoś tak nam zeszło do wieczora. Na jacht wracaliśmy juz po ciemku, potem tylko kolacja i gra w tysiąca (gdzie wszystkich rozgromiłem) i spać. Rano trzeba wcześnie wstać, bo do przepłynięcia mamy ponad 70 mil do Ibizy.
Więcej zdjęć na www.azm.net.pl/galeria.html