No i jesteśmy. Żagiel nam się wczoraj porwał i zasuwaliśmy resztę drogi na silniku do Almerimar, gdzie dotarliśmy chwilę po północy. Piwko i kimka. Rano przestawiamy się na swoje miejsce i zasuwamy do żaglomistrza Chrisa, aby oddać żagiel do naprawy. Mówi, że na jutro będzie, ale żagiel już swoje przeszedł.. Wiemy o tym, dlatego na Kanarach chcemy uszyć zupełnie nowy. Ale ten musi dotrwać do końca. Jeszcze miesiąc. Da radę, wiemy o tym :-)
Nazajutrz odbieramy go płacąc 80 euro. Chris proponuje zrobienie nowego, ale jego koszt z podatkami i VATem wynosi sporo ponad 2000 euro, więc dziękujemy. Na wyspach będzie taniej.
Cały dzień w Almerimar spędziliśmy sportowo - najpierw poszliśmy na padel i basen, potem spacer, a wieczorem gra w Tabu. Oj się działo...
Żagiel był dopiero gotowy popołudniem, więc postanowiliśmy ruszyć do pobliskiej Adry, szczególnie, że Marcin nastawiał się na 2 mecze- Real vs Malaga i Barcelona vs Alicante. Oba obejrzeliśmy, przy Cuba Libre pograliśmy tez w lotki i po północy zlądowaliśmy na jachcie. O 0800 wypływamy do Benalmadeny.
Więcej zdjęć na www.azm.net.pl/galeria.html