Dwa dni temu wyruszyliśmy z Agadiru w kierunku Kanarów. Pierwsza doba powitała
nas kilkukrotnie stadami delfinów, z czego to ostatnie miało spokojnie z 40-50 sztuk i
płynęło z nami około godziny. Żegluga spokojna nastroiła mnie do łowienia rybek, ale
chyba na Atlantyku są za głupie, bo żadna się nie chciała złapać.. :-)
Druga doba płynięcia minęła nam pod znakiem silnika, gdyż nic nie wiało i na małą
wysepkę nad Lanzarote (Isla Graciosa) dopłynęliśmy wczesnym popołudniem. Na
dodatek jakaś nieco mądrzejsza ryba złapała moją przynętę, ale ją zerwała...
Tak czy siak po równych dwóch dobach płynięcia stanęliśmy w pierwszym porcie na
Kanarach. Dziś chill-out, jutro walimy na Lanzarote na płonące skały (o tym później),
bierzemy przy okazji 2 łodko-stopowiczów (parka rosyjsko-bułgarska), a w niedzielę
oczekujemy już na jachcie naszych znajomych - Martelka i Grzesia.
Więcej zdjęć na www.azm.net.pl/galeria.html