Geoblog.pl    zuchel    Podróże    sezon 2011 na Geronimo - WYSPY ATLANTYCKIE, a potem kto wie?...    jesteśmy na Gomerze
Zwiń mapę
2011
10
kwi

jesteśmy na Gomerze

 
Hiszpania
Hiszpania, San Sebastián de la Gomera
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3916 km
 
W niedzielę ruszyliśmy na kolejną wyspę - Gomerę. Słyszeliśmy, że warta jest zobaczenia i że

im bardziej będziemy płynęli na zachód, to wyspy będą coraz bardziej zielone. Po Teneryfie

zaczęliśmy sobie wyobrażać hektary lasów. Wg przewodnika najbardziej zielona jest La Palma.

Zobaczymy. Na razie szykuje się nam szybka żegluga z wiatrem do stolicy wyspy - San

Sebastian. Końcówkę mieliśmy już na prawdę wietrzną. Wywołaliśmy przepływający obok

prom i spytaliśmy się, ile węzłów wiatru wieje teraz. Oni że 35-40, a to przecież pełna 8! Na

szczęście udało nam się spokojnie wpłynąć do portu i zacumować koło statku ratowniczego. No

to mamy teraz dwie noce spokojnego stania, gdyż jutrzejszy dzień spędzimy na objeżdżaniu

wyspy, znów Seatem Cordobą. Na razie zacumowaliśmy, dostaliśmy karty dostępowe do kibli

(całkiem si) i poszliśmy na plażę, która powitała nas ciemno szarym piaskiem (żeby nie

powiedzieć czarnym), ciepłą wodą i pięknym widokiem na El Teide. Po szybkiej kąpieli

wróciliśmy na jacht, zjedliśmy kolację i poszliśmy zobaczyć to i owo na mieście. Przeszliśmy

się paroma uliczkami, zaliczyliśmy mały kościółek i piękny widok z góry na miasto, po czym

skończyliśmy naszą wycieczkę w knajpce nieopodal portu na piwku i orzeszkach. Trzeba iść

spać, bo jutro od rana zwiedzamy.
Po śniadaniu Mehu wynajął autko i ruszylimy :-) W planie mieliśmy 2 główne punkty - Park

Garajonay, który ma 3 miliony lat (to tu Spielberg kręcił Park Jurajski) oraz Valle Gran Rey -

wielką dolinę na zachodnim wybrzeżu. Zaczęliśmy od lasu, który zrobił na nas super wrażenie,

szczególnie drzewami, które są całkowicie obrośnięte mchem. Pewnie to ze względu na wilgoć z

wiszących nad nimi chmur, gdyż park ten położony jest około 1400-1500 m.n.p.m. Potem

pojechaliśmy na zachodnie wybrzeże. Dolina rzeczywiście jest królewska (le Rey to król po

hiszpańsku), ma świetne widoki i miłe miasteczko na samym końcu. Właśnie w tym

miasteczku zasiedliśmy w fajnej knajpce na obiad. Maćka i Agata wzięły kozę (!), Staszek i Mehu

tuńczyka, a ja kurczaka. Wszystko ekstra, a na dodatek każdy bardzo mile zaskoczony był kozą

:-) Potem trzeba było wracać, bo raniutko spadamy na najdalej na zachód wysuniętą wyspę

archipelagu, czyli El Hierro.
I tu czekała nas niespodzianka. Obok nas stanął jacht z polską załogą. Zaproszono nas na drinka.

"Jednego, dwa, góra tsy." Było zdecydowanie więcej i ostatnia osoba z naszej załogi wróciła na

jacht o 0700. Były tańce na kei (królowała Agata i Maćka). Hasłami wieczoru były:
1) pij, nie rób scen
2) szabelkowanie
3) spier... i ch...
4) oj tam, oj tam
ZAINTERESOWANI WIEDZĄ O CO CHODZI :-)))
Po pełnych 3 godzinach snu zaczęliśmy się zbierać i z jedynie dwugodzinnym opóźnieniem

ruszyliśmy w dalszą podróż. Niektórzy czuli się gorzej niż zazwyczaj...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 183 wpisy183 28 komentarzy28 455 zdjęć455 0 plików multimedialnych0