No i masz babo placek.. Ekipa doszła do wniosku, że skoro zostają w hotelach na
następny tydzień i chcą zwiedzić wyspy leżące jeszcze bardziej na południe (m.in.
Santorini), to oni wysiadają i nie wracają ze mną do Aten. Przekazałem to armatorowi,
on załatwił drugiego skipera i kazał załodze za niego zapłacić 300 eur. Na początku
troszkę byli niezadowoleni, ale im wytłumaczyłem, że sam nie mogę płynąć, a za
skipera muszą zapłacić, bo sami zdecydowali, że schodzą z jachtu. W końcu kasę
dostałem, oni się spakowali i poszli. Skiper przypłynął promem, zatankowałem paliwo
i ruszyliśmy do Aten bez zatrzymywania się gdziekolwiek. Po północy byliśmy na
miejscu. I dlatego nie lubię Portugalczyków...