Nową ekipę też dostałem w ekspresowym tempie. Tym razem Hiszpanie, z czego się
cieszyłem, bo chciałem podszkolić sobie swój hiszpański. Tym razem załoga nie
chciała płynąć na Cyklady (hurrra!), tylko po Zatoce Sarońskiej. Już w sobotę
popłynęliśmy na Aiginę, która jest bardzo fajną wyspą, także i miasto o tej samej
nazwie. Stanęliśmy tam już w nocy przy całkiem silnym wietrze burtą do innego jachtu
i spokojnie dzięki temu spałem.