Geoblog.pl    zuchel    Podróże    rok 2010 na naszym jachcie Geronimo - Morze Śródziemne i Atlantyk    nasza droga i pobyt w Barcelonie cz.I
Zwiń mapę
2010
09
mar

nasza droga i pobyt w Barcelonie cz.I

 
Hiszpania
Hiszpania, Barcelona
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1612 km
 
No i masz babo placek..
Nasza podróz do Barcelony zaczela sie zgodnie z planem - wyruszylismy o 1200 z Polski, zeby pod wieczór znalezc sie we Francji, której wieksza czesc planowalismy przejechac noca. Omijalismy autostrady, które sa platne. Na nocleg zatrzymalismy sie niedaleko Lyonu, oczywiscie spalismy w aucie. Po 2 godzinach obudzilismy sie z zimnymi nosami, z zamarznietymi oknami od srodka. Pieknie!!! Zmeczenie jednak wzielo góre. Ubralismy czapki, dodatkowe polary i zasnelismy jeszcze na 3 godziny. Po 5 godzinach snu ruszylismy dalej, zaraz po odskrobaniu szyb w aucie od wewnatrz! Pierwsze co zobaczylismy, to ogromny sznur aut ciagnacy sie az po horyzont..
No nic, ze skrzywionymi minami odpalilismy nasz kochany samochód - Biala Strzale i pognalismy niczym mustangi 20 km/h.. Potem jakos sie juz rozladowalo wszystko (pewnie wiekszosc dotarla do pracy) i podróz nieco przyspieszyla. Niedlugo jednak trwal nasz zachwyt. Juz okolo 13 stanelismy w kolejnym korku, z ta róznica, ze w tym doslownie stalismy i juz tylko pozostaly nam wspomnienia o dzikiej jezdzie 20 km/h. :-)
Po 2,5 godzinie cos sie ruszylo. Powoli dojechalismy do malego miasteczka, które bylo w pelni zakorkowane, gdyz Francuzi wpadli na genialny pomysl transportu ponadgabarytowych konstrukcji wielkimi TIRami, przez co waskie uliczki malej miescinki nie daly po prostu rady, nie mówiac o rondach! W ten oto sposób stracilismy juz okolo 3-4 godzin. Ale jak sie pózniej okazalo, byl to dopiero czubek góry lodowej...
Kiedy ponownie juz ruszylismy w strone Pirenejów (tam przekraczalismy granice z Hiszpania), dostalismy informacje, ze w Barcelonie oraz poludniowej Hiszpanii i Francji spadl snieg, wiec jest kleska i nic nie dziala, nic nie jezdzi, a drogi dojazdowe do Barcelony ( a sa 2 - autostrada i zwykla droga) sa zupelnie nieprzejezdne..
W Pirenejach okazalo sie, ze informacje byly prawdziwe. Dziesiatki aut pozostawianych w zaspach (w tych rejonach nie ma opon zimowych, wiec sami rozumiecie), czesto w poprzek ulicy, w rowach, a nawet wiszacych tylnimi kolami o barierke, a przednimi wiszacymi w powietrzu! Na prawde kleska. My Strzala sunelismy dziarsko i wszystkich wyprzedzalismy :-) w koñcu dla nas takie warunki to normalka!
Po dojechaniu do granicy z Hiszpania miny nam zrzedly - SETKI aut, ciezarówek i innych pojazdów stojacych w nieruchomym korku.. Masakra..
Tu tez spedzilismy jakas godzinke. Nasi znajomi (Monika i Mario) czekaja z kolacja w Barcelonie. Z wstepnie 16 godziny, nasz przyjazd przesunal sie na 20-21. Ale to jeszcze nic.. Przy któryms z kolei ruszeniu o nastepny metr, Biala Strzala odmawia posluszeñstwa! Silnik zaczyna chodzic bardzo glosno i nierównomiernie, z rury wydechowej wydostaja sie kleby bialego dymu, jak gdybysmy mieli sie zapalic, silnik co chwila gasnie, nie wiemy co robic. Zaczynamy od telefonu do mechanika, podpowiada nam co zrobic, czyli sprawdzamy olej, plyn chlodniczy itp. Wszystko OK, ale auto nadal ledwo jedzie..
Po kolejnej godzinie ruszamy przebyc pozostale 165 kilometrów do Barcelony. Okazuje sie, ze oprócz wczesniej opisanych oznak, zauwazamy ze Strzala nie ma mocy, nie chce przyspieszac. Maksymalna predkosc z górki 80 km/h, a pod górke ledwie 30-40 km/h. Jedziemy zestresowani, radio zgaszone, a w myslach liczymy tylko na to, ze uda sie dojechac do stolicy Katalonii.
Po wielu przeprawach dojezdzamy do Port Vell w Barcelonie. Jest 23 i nie mamy sil juz na nic. Naturalnie kolacje zjemy i wypijemy co nieco, a potem juz tylko SEN!!

p.s. przepraszamy za brak polskich znakow - to Hiszpania :-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 183 wpisy183 28 komentarzy28 455 zdjęć455 0 plików multimedialnych0