Jacht już prawie gotowy do sezonu (jakieś 8 miesięcy pływania), silnik dla znajomego bezpiecznie zapakowany do bagażnika, ostatnie pożegnania i jedziemy. Punkt 1000 rano Biała Strzała zostawiła Geronimo za sobą i popruła do Lyonu, gdzie ciężki pakunek mieliśmy zostawić. Tam też planowaliśmy się przespać, aby rano ruszyć w pełni sił i na 02.04 wieczorem dojechać do Miłkowa.
Piękna pogoda, gorąco, słonecznie, podróż mija sympatycznie. Uderzenie kamyczkiem od innego auta w przednią szybę zaczyna pasmo nieszczęść. Szyba jest pęknięta, ale wytrzyma. Ale to nie koniec.. Nagle silnik zaczyna pracować nieco inaczej niż powinien, a po kolejnych 200 kilometrach właściwie staje. Na szczęście mijaliśmy akurat zjazd na stację benzynową, więc wturlaliśmy się tam i Strzała zamilkła. Nie udało się nam już jej odpalić. Stoimy na parkingu tuż przy Walencji. Potrzebny jest mechanik. Ale gdzie tu znaleźć mechanika, skoro są teraz święta i zapewne dopiero od wtorku najszybciej ktokolwiek będzie w stanie się nią zająć. Gdzie mamy mieszkać przez ten czas, co ze świętami??
Decydujemy się zostawić naszego uszkodzonego Bolida na parkingu, sami przełazimy na drugą stronę autostrady (tajną ścieżkę pokazał nam pewien Anglik mieszkający na tej stacji od paru miesięcy), gdzie złapaliśmy stopa do Alicante. W międzyczasie właśnie z tego miejsca Gosia - siostra Maćki - kupiła nam promocyjne bilety lotnicze. Miłe małżeństwo zawiozło nas pod sam terminal :-) Dziękujemy Wam!
Dotarliśmy tam już po północy, samą nockę spędziliśmy na wygodnych fotelach na lotnisku, a rano pojechaliśmy do centrum Alicante wydrukować karty pokładowe Ryanair za niewydrukowanie ma karę 40 EUR/os.) i zjeść śniadanie z Olą i Malinim (raz że przyjemniej, a dwa, że taniej - kanapka na lotnisku to 5 EUR + cola pół litra 3 EUR).
Malini usmażył pyszne kiełbaski z pieczarkami, Ola jajecznicę, więc obżarliśmy się jak bąki. Przy porannym piwku opowiedzieliśmy, co się stało, a po 1100 Malini odprowadził nas na autobus na lotnisko, gdyż lot mieliśmy o 1410.
Ciekawe co nas jeszcze złapie, zanim ok. 1700 wylądujemy we Wrocławiu...
Geronimo i Strzała spędzą w tym roku same święta.. Wszystkiego najlepszego!